top of page

Recenzja: "Ciepło", Niny Czarneckiej

Ciepło, cieplej, najcieplej…

Recenzja: "Ciepło", Niny Czarneckiej


… pod latarnią albo po wzięciu zimnego prysznica na świeżym powietrzu. Dziękuję Ci Nino za książkę „Ciepło”, ponieważ dzięki niej przypominam sobie, że najbardziej zadbana czułam się mieszkając na dziko w samochodzie. W Lesie. Z mężem, co daje metr na metr komfortu kwadratowego i brak możliwości pomalowania paznokci na ulubiony kolor.


Niezwykle, jako miłośniczce słów, podoba mi się w książce próba odczarowania zbitki wyrazów „człowiek zadbany”. Wspólnie z autorką próbujemy nadać temu nową drogę, niech polega na dbaniu o siebie, „siędbaniu” w innych aspektach: duchowym czy intelektualnym. Praktykujmy jogę, chodźmy na spacery, jedzmy pożywne, ciepłe posiłki (na które znajdziemy w środku również przepisy) – ogrzewajmy się nie tylko intencją i słowami z zewnątrz, ale i zasiejmy gorący zarodek we wnętrzu.



Kartka po kartce, czytając książkę Niny Czarneckiej, przypominają mi się słowa najbliższej mi mamy, która w sytuacji, gdy zapominam o sobie, obrazuje mi załogę samolotu pasażerskiego. Najpierw załóż sobie maskę z tlenem – wspomina widząc, że chcę zrobić „zawsze” i „wszystko” dla innych osób. Zadbajmy o siebie, ale chwila: o siebie, ale według siebie, a nie według wartości narzucanych nam przez środowisko zewnętrzne.



Warto wspomnieć tu, że chcąc pomagać innym niech liczą się również intencje, relacje i szczerość z otoczeniem. Wszystkie te rzeczy łączą się w całość i dają nam poczucie odczuwanego sensu. Pomagając sobie – pomagamy innym. Okazuje się bowiem, że dopiero łącząc ze sobą wszystkie aspekty dbania o siebie możemy prawdziwie obserwować swoje wnętrze. Jaka jestem? Co czuję? Niech te słowa będą zachętą do szczerej analizy siebie i swojego ciała – wypełnijmy je ciepłem myśli i pokarmu.

4 wyświetlenia0 komentarzy

Ostatnie posty

Zobacz wszystkie
bottom of page